Następnie rozpiąłem je na gwoździach do wyschnięcia, wówczas okazało się jak bardzo zróżnicowana może być jakoś pergaminu, w zależności od stopnia oczyszczenia.
Kolejnym krokiem było wycieranie pergaminu, najpierw kawałkiem piaskowca, następnie młodszym bratem pumeksu, czyli gazobetonem.
Na koniec wyciąłem pojedynczą stronę formatu A4 pergaminu zdatnego do pisania, a ze ścinków wygospodarowałem jeszcze trzy lotki do bełtów.
Do pracy przy pergaminie zachęcił mnie list jaki otrzymałem z kancelarii komesa Mikołaja Bronisza, chciałem odpisać a nie miałem na czym. Teraz mam na czym i muszę udać się do skryby by mu pismo moje podyktować.