W przerwach od darcia desek, opisanego w poprzednim wpisie, zabrałem się za wycinanie i piłowanie tarnikiem górnej części lampionu inspirowanego miniaturami i powszechnie użytkowanym rekoszpejem.
Zdaję sobie sprawę, że wytoczenie tego elementu zajęłoby znacznie mniej czasu, jednak projekt tokarki historycznej zawiesiłem w połowie, celem dalszych kontemplacji tematu. Tak więc lampion wycinałem, dłutowałem, strugałem i piłowałem w dębinie dość długo...
Początek prac w południowym słońcu dni zimowego przesilenia.
Reszta prac przebiegała już we warsztacie, w dziwnym świetle jarzeniówki.
Zrobiony wcześniej pergamin od początku zdawał się mieć lepsze zastosowanie niż pisanie na nim listów.
Po spasowaniu wszystkich elementów poskładałem całość do kupy i skleiłem.
Ostatnim etapem prac była zaimpregnowanie lampionu na gorąco mieszaniną wosku i oleju, oraz przybicia paska skóry pełniącego rolę uchwytu i wieszaka. Użyłem do tego rewelacyjnych kutych gwoździków odzyskanych ze starej walizki z dykty. Te same gwoździki pełnią rolę bolców do zawiązywania drzwiczek oraz mocują sugerowany doświadczeniem i zasadami ppoż żelazny krążek z kolcem na świeczkę wewnątrz lampionu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz