Projekt minął, grupa zmieniła modus, ja skompletowałem pierwszy strój historyczny jednak trąby nigdy się nie dorobiłem, do czasu aż zacząłem je robić sam.
![]() |
Średniowieczne pieczęcie kaliskie. 1 - najstarsza zachowana pieczęć miasta Kalisza z 1374 r., 2 - pieczęć ławników kaliskich z 1425 r. |
Pierwszy róg sygnałowy wykonałem w 2012 roku, stosunkowo krótki(23 cm) z drążonym wewnątrz ustnikiem daje wysoki, choć nieco zabawny dźwięk.
Nieco później swój róg zostawił u mnie komes Bronisz. Róg ten nie nadawał się do grania z racji że nie posiadał wyprofilowanego ustnika a jedynie rozwierconą wielką dziurę. Na majstrowskie pytanie "Kto to panu tak spierdolił?" komes uciekał wzrokiem, czerwienił się i unikał odpowiedzi...
Róg ten przeleżał u mnie przeszło cztery lata, nabierając mocy urzędowej, i dopiero niedawno, kiedy za okazyjne 30 złotych kupiłem na kaliskim rynku piękny, jasny róg o długości 35 cm faza na rogi sygnałowe powróciła ze zdwojoną mocą.
Zacząłem od mojego nowego rogu, nie chcąc go zbytnio skracać postanowiłem, że zastosuję osobny lany z brązu ustnik. Niestety nie posiadam żadnych pewnych źródeł potwierdzających taką praktykę w okolicach XIII wieku, aczkolwiek trąby z ustnikami z brązu używane były już w starożytności, czego przykładem jest rzymskie cornu, czy celtycki carnyx , nie mniej jednak, zdaję sobie sprawę, że to dość odległe skojarzenia, cały czas jednak przyświecała mi sentymentalna idea trębacza z kaliskich pieczęci więc róg musiał być wyjątkowy. I okazał się być.
W przeciwieństwie do rogów z drążonymi ustnikami ustnik metalowy okazał się bardziej dźwięczny i głośny, dający mocno metaliczny dźwięk A. Kiedy już pofolgowałem sobie z brązowym ustnikiem pomyślałem, że fajnie będzie koniec czary głosowej również wykończyć brązem, toteż okułem go pasem prosto repustowanej blachy brązowej. Ot miejski lans.
Róg komesa postanowiłem wyleczyć metodą źródłowo bardziej pewną, chociaż też nie popularną, oparłem się na radzie Stanisława Mazurka, wielkiego fachowca w temacie dawnych instrumentów, który polecił mi wykonanie ustnika z poroża. Pośrednią inspirację zaczerpnąłem również z oryginału z Wolina datowanego na okolice XI wieku. Ustnik wpasowałem we wspomnianą już wcześniej dziurę i uszczelniłem woskiem. Przy pierwszych próbach dźwięku zaniepokoił mnie ledwo słyszalny przedmuch, winna temu okazała się być dziura powstała na skutek złuszczenia się wewnętrznej warstwy rogu, tą również zakleiłem woskiem niwelując szum. Kolejne próby wypadły znacznie korzystniej. Tak jak róg z ustnikiem metalowym przywodzi na myśl skojarzenia ze średniowiecznym miastem i koniecznością przebijania się alarmem przez ciżbę mieszczan, tak róg z ustnikiem z poroża wydaje z siebie łagodny i ciepły głos przypominający niskie, basowe buczenie, w sam raz na polowanie do puszczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz