![]() |
Od lewej: Milva, Leszek (za nim Rafał), Magda i ja |
Lesław wykonał wszystkie elementy konstrukcyjne, poczynił zaciosy do spięcia ramy i powiercił dziury pod widełki trzymające półnicielnice. W kolejnych dniach dokończyłem jego pracę opalając belki nad ogniskiem i impregnując je gorącym pokostem.
Później skończył się październik i z Zawodzia odlecieliśmy na zimowisko do centrali naszego muzeum. Tam udało się krosno poskładać i uruchomić.Tym etapem prac kierowała Magdalena Greberska, która w czasie kiedy powstawała rama ulepiła gliniane ciężarki o jednakowej wadze około 330 gramów. Następnie przygotowała osnowę i zamocowała ją na wale. Moja działka ograniczyła się do wystrugania półnicielnicy, na której Magda powiązała pętelki trzymające część osnowy, po czym zaczęła tkać.
Ja wówczas przygotowywałem dalsze elementy warsztatu tkackiego jak miecz i łokieć, zgrzebełko i motowidło. Na sam koniec stwierdziłem, że przy takim krośnie powinna stać skrzyneczka mieszcząca cały tkacki szpej, toteż dokończyłem pewną niezbyt doskonałą skrzyneczkę, która zacząłem dawno temu. Nie powala, ale jest zamykana na kluczyk. To znaczy na wygięty gwóźdź bo nie zrobiłem jeszcze kluczyka.
Praca nad krosnem była fantastycznym projektem zespołowym, i z tego jakże kameralnego zakątka internetu, chciałem podziękować Magdzie, Magdzie i Leszkowi, za świetną robotę.