poniedziałek, 27 marca 2017

Tarcza Pana Bolesława

Pan Bolesław Zaręba zobaczywszy tarczę, którą zrobiłem dla jego pocztowego, Macieja z Barda  i dla siebie kazał tarczę sprawić. Tarczę godną rycerskiego stanu...

Topolowe deski sezonowały się ponad rok nim zacząłem je strugać na początku lutego. Bez pośpiechu spasowałem dziewięć deseczek o grubości nie przekraczającej palca. Składałem je na bukowe kołeczki, które strugałem z kupnych kołków montażowych, za grubych w stosunku do grubości deski. Poszczególne deski łączy zwykle około pięciu kołeczków.
Kolejnym etapem było sklejenie desek przy użyciu kleju kostnego. Na czas wiązania kleju przewiązałem całość sznurkiem, co by profil wyszedł w miarę równy.
Kiedy formatka przypominała jeszcze rzymskie scutum, zeszlifowałem nadmiar kleju, po czym kolejną warstwą uzupełniłem ewentualne nierówności, by znów zeszlifować wszystko aż do uzyskania gładkiej powierzchni, wówczas dopiero przystąpiłem do wycinania pożądanego kształtu, opartym na powszechnym w ikonografii z XII i XIII stulecia wydłużonym trójkącie z zaokrąglonymi kątami górnego rantu.
Na powyższych zdjęciach widać jeszcze nierówności głównego rantu, które później wyprowadziłem na prosto. Z reguły staram się nie używać współczesnych miar, to też proporcje tarczy odmierzałem na ćwierci, dłonie i piędźi, w końcu "po to bozia dała oczy, żeby robić na oko" ;) .
Gotową formatkę okleiłem płótnem lnianym. Najpierw wąskim pasem zgrzebnej tkaniny wzmocniłem samą krawędź po obwodzie, następnie płat tegoż płótna przykleiłem od spodu, tak by nadmiar przewinąć przez rant. Do oklejenia frontu użyłem niebielonego płótna o delikatniejszym splocie, nałożyłem je w dwóch warstwach, za każdym razem ponownie nadmiarem oklejając rant. Ostatecznie więc, na rancie tarczy znalazły się 4 warstwy kompozytu lniano - klejowego, za każdym razem przycięte na względnie równą szerokość.
 
Imacz i paski mocujące do przedramienia przytwierdziłem na kute gwoździe,które wydają mi się bardziej praktycznym rozwiązaniem niż stosowane przez ludzi nity, gdyż w razie oberwania skóry prościej jest dokonać naprawy. By zapobiec obrywaniu skóry zastosowałem podkładki, które wyciąłem z miedzianej blachy. Pod imaczem przybiłem skórzaną kopertę, którą później wypchałem surówką owczego runa, użyłem do tego bardzo wdzięcznych, kutych gwoździków, pozyskanych z destruktu starej walizki z dykty.


 Końcowym etapem było ozdobienie tarczy znakiem  Pana Bolesława, mianowicie półlwem i czterema rodowymi klejnotami rodu Zarembów. W tym miejscu zaproponowałem Panu Bolesławowi nietypową metodę, którą podpatrzyłem kiedyś na jednym z zachodnich dworów . Chodzi o uplastycznienie znaku, wycinając go ze skóry i naklejając na tarczę, następnie kładąc gesso i farbę. Pan Bolesław dał zgodę.
Zanim znak Zarębów przybrał barwy czerni i bieli współczesnego Księstwa Kaliskiego, które przedstawiłem już na tarczy Macieja z Barda, poświęciłem trochę czasu na godne wykończenie tyłu tarczy. Przygotowałem w tym celu temperę opartą na ochrze, pozyskanej z kieszeni kamienia polnego. Sama ochra ma kolor żółty, więc by uniknąć skojarzeń z żydostwem lub kurewstwem, postanowiłem ją wyprażyć by pociemniała w ton czerwonobrązowy.




Gotowy szczyt.