wtorek, 25 kwietnia 2017

Sukienka

Temat nieco odległy od zwyczajowej tematyki bloga, jednak na tyle ciekawy w swoim efekcie, że pozwoliłem sobie go tutaj uwiecznić.
Kilka dni temu, po popołudniowej drzemce spontanicznie przystąpiłem do odświeżenia sukienki ikony, pamiątki rodzinnej ze strony żony, którą dostaliśmy w prezencie od babci z okazji ślubu.
Sukienka wykonana jest z repusowanej blachy miedzianej, później srebrzonej, przy czym sceny figuralne w narożnikach ze względu na wypukłość przedstawienia sprawiają wrażenie odlewanych, trudno jednak tego dociec, gdyż są one osobno przylutowane. Sceny te przedstawiają żywot któregoś z prawosławnych świętych. Na podstawie plakietek z nomina sacra obstawiałbym Cyryla, gdyż literki układają się w napis KIROU, co brzmi mi trochę jak Kiriłł, ale to tylko moja interpretacja.
Sukienka wykonana jest bardzo misternie, widoczny jest nawet splot tkaniny szat, obszycia i hafty, w zestawieniu z ikoną którą okrywa całość sprawia wrażenie jakby ktoś, kiedyś, gdzieś wszedłszy w posiadanie tej ikony postanowił spieniężyć obraz i sukienkę osobno. Odnoszę takie wrażenie ponieważ sama ikona znacznie odbiega od poziomu wykonania sukienki, namalowana jest, chyba, farbą olejną, w prostej stylistyce, wygląda jak słabe naśladownictwo oryginału. Zastanawiam się czy w części zasłoniętej przez sukienkę w ogóle znajduje się malowidło, czy wypełnia ono tylko luki na twarze i dłonie... Kiedyś sprawdzę. Ale sukienka jest super :)




czwartek, 13 kwietnia 2017

Strug

  Dwa lub trzy lata temu mój brat kupił kuźnię, czy raczej, wyposażenie kuźni. Palenisko, kowadło, nadmuch, szczypce i resztkę koksu niewykorzystanego przez ostatniego kowala we wsi, gminie, może i powiecie. Dłuższy czas zbieraliśmy się z ustawieniem tego warsztatu, szukając mu miejsca pośród innych warsztatów w naszym rodzinnym gnieździe. W między czasie poznawaliśmy teorię i podpatrywaliśmy wirtualnych majstrów.
  Dopiero tej zimy poskładaliśmy całość do kupy, i jako wprawkę spróbowałem wykuć dość prosty strug, który upatrzyłem w jakiejś Historii kultury materialnej ( dysponuję kserówką, nieco rozproszoną i nie znalazłem trony tytułowej) a fizyczną inspirację podpatrzyłem u chłopaków pomorzaków podczas prac remontowych na Zawodziu.
  Jako materiał posłużył mi fragment sprężyny amortyzatora, która pękła mi kiedyś w drodze do pracy. Znawcy tematu wielką estymą darzą sprężyny od amortyzatorów, jako źródło zacnej jakości metalu.
 

  Po rozgrzaniu sprężyny wyprostowałem ją, odciąłem odpowiedni kawałek i obkułem go w pręt o kwadratowym przekroju. Następnie wyciągnąłem końcówki tym samym je zwężając, po czym wykułem ostrze o przekroju trójkąta równoramiennego. Starałem się od razu kuć na ostro, by końcowe ostrzenie było tylko szlifem wykańczającym, możliwym do wykonania kamiennymi osełkami. Na koniec wyprofilowałem strug w kształt litery U, i korzystając z faktu, że wciąż był gorący wypaliłem otwory w kawałku dębiny udartej z klocka. Na sam koniec ponownie podgrzałem strug i zahartowałem go w gorącym oleju, kiedy palenisko dogasało strug wystygł w popiele. Ostatnim etapem było ostruganie uchwytu i nabicie struga w wypalone wcześniej otwory.


Na koniec piosenka, mocno związana ze średniowieczem, trochę związana ze strugiem, i bardzo akuratna na wspomnienie pewnego Ostatniego Pesach
https://www.youtube.com/watch?v=T27WWoEc-hE&t=5s

wtorek, 4 kwietnia 2017

Laga

W międzyczasie, z naddatku brzozowej żerdzi, która schła w korze od przeszło dwóch lat, wyciosałem prostą pałkę, łokciowej długości. Idealna broń zarówno dla miejskiego strażnika jak i dla miejskiego zbira.
Robota poszła szybko, z grubsza wyciosałem kształt toporkiem, ośnikiem wyregulowałem linię, po czym całość opaliłem w ognisku, zostawiając po środku przejaśnienie w stylu gitarowego sunburst'a po czym na gorąco nałożyłem mieszaninę pszczelego wosku i oleju lnianego. Dodatkowo wypaliłem otwór na rzemień.
To jak na razie trzecia pałka którą zrobiłem. Pierwszą wykonałem parę lat temu, bez podstawowych narzędzi, ani chyba nawet umiejętności, z drewna akacjowego, którego nasze średniowiecze nie znało, wówczas o tym nie wiedziałem. Dziś jednak myślę, że gdyby znało to by używało, na pewno na pałki, bo jest twarde i ciężkie. Nabiłem ją wtedy guzami z żelaznych nitów. Druga była już lepsza, bardziej koszerna, wystrugana z dębiny, w miejscu zadającym ból okuta taśmą żelazną blachy na kute gwoździe, wciąż mi się podoba, dałem ją wówczas brandenburczykowi Ernstowi. Teraz jest brzoza, i to nie byle jaka, bo kiedy zacząłem wspominać skąd wziąłem ten kawałek drewna przypomniałem sobie, że pochodzi on z brzózki zdobiącej ołtarz na Boże Ciało w moim rodzinnym Goliszewie,  pałka może więc przejawiać właściwości magiczne, co najmniej +1.






Zagroda owiec

Bardzo powszechnym zjawiskiem w średniowieczu, jak również w późniejszych epokach aż po wiek XX, było dzielenie domu ze zwierzętami. Wynikało to z kilku powodów, spośród których wymienić można zapewnienie bezpieczeństwa domowemu przychówkowi przed uprowadzeniami ze strony ludzi i drapieżników, odsuwając tym samym widmo ewentualnego głodu. Inną istotną kwestią było dodatkowe dogrzewanie chałupy ciepłem emitowanym zarówno przez zwierzęta jak i przez nawarstwiany pod nimi obornik.
Niniejszy projekt realizowałem w pracy, w Rezerwacie Archeologicznym w Kaliszu - Zawodziu, gdzie w jednej z chat od 2014 roku nocuje nasze stadko owiec wrzosówek. Dotychczasowa zagroda zbudowana była doraźnie, przy użyciu współczesnych metod jak piła, tarcica i gwoździe, wykończona była sosnowymi dranicami, które udarłem rok wcześniej, i spełniając swoje zadanie stała do początku tego roku kiedy to postanowiłem zastąpić ją zagrodą którą mógł wykonać człowiek średniowiecza. Niestety nie posiadam zdjęć stanu przed podjęciem prac, bo byłem sceptyczny do pokazywaniu publicznie zajęć służbowych, jednak w miarę jak roboty posuwały się na przód uznałem to za dość ciekawe, by upamiętnić to w tym prywatnym cyberpamiętniku.
Dłuższą ze ścian wykonałem z sosnowych stempli, ułożonych pomiędzy wbitymi w klepisko, wcześniej opalonymi słupkami. Żeby konstrukcja nie było luźna część słupków posiada haki z naturalnych odgałęzień które spinają ściankę do kupy.
Krótszą ściankę, której oryginalne relikty widać na pierwszych zdjęciach, wykonałem z dranic odzyskanych z rozbiórki pierwszej zagrody. Ścianka ta musiała być dość lekka, gdyż założyłem, że będzie ona jednocześnie furtą, możliwą do otwierania i zamykania przez jedną osobę. Całość poskładałem na bukowe kołki, pod które otwory wypalałem prętem. Furtę zamyka się metodą klinowania po skosie brzozową żerdzią.
Ostatnim elementem, który ma umilić owcom życie, a nam prace gospodarcze jest drabinka na siano, wykonana głównie ze świeżej olchy, choć część prętów jest też z wiązu. Otwory pod pręty wierciłem świdrem. Mocując drabinkę do ściany u dołu podparłem ją na dębowych kołkach a u góry podwiesiłem na hakach z wierzby.
Na koniec całość pomalowałem pokostem. Teraz trzeba poczekać aż owce wrócą z wczasów.