sobota, 7 stycznia 2017

Deski

W okolicach przesilenia zimowego spędziłem kilka dni na Zawodziu i żeby nie marznąć chwytałem się każdej roboty. Między innymi umyśliłem, rozedrzeć na deski dwa sosnowe klocki zostawione przez poprzednią ekipę remontową. Do darcia użyłem siekier, dębowych klinów, młotka i pałki. Pierwszy klocek był równy, bez sęków dzięki czemu darł się rewelacyjnie na względnie równe deski, z drugim było gorzej bo był spiralnie skręcony względem rdzenia, więc pozyskane z niego deski wymagały więcej obróbki siekierą i strugiem. Wszystkie deski zestrugałem do zbliżonej grubości, Następnie używając sznurka natartego węglem wyznaczyłem równe krawędzie, które wyregulowałem ośnikiem. Strugając deski wyprodukowałem dwa kosze wiórów, z których te bardziej żywiczne wiosną posłużą do upędzenia nieco smoły.
Ostatecznie zrobiłem dziewięć, na dłoń szerokich desek przyzwoitej jakości. By zabezpieczyć je przed wypaczeniem podczas dosychania rozłożyłem je na podłodze w izbie i docisnąłem obciążonymi ławami. Nim wyschną mam trochę czasu by zastanowić się do czego je wykorzystać.






1 komentarz:

  1. Piękne dranice...!
    Aż by się prosił jakisi blat stołu i ławy do karczmy :)
    Na wrota niestety za krótkie.
    Pozdrawiam serdecznie - Viator

    OdpowiedzUsuń