niedziela, 3 grudnia 2017

Wyprawa łowiecka

Trzeciego grudnia przeszliśmy bramy puszczy. Wyprawa niejako nawiązywała do tej z zeszłego roku, bo celem ponownie było grodzisko w Jarantowie.
Ruszyliśmy rankiem, ośmiu chłopa i pies, tegoroczne przepatrywanie puszczy nastawione było na łowy, jednak pierwsze spłoszone jeszcze na żeremiach sarny ostrzegły swoje siostry, i zwierz wszelaki skrył się w mateczniku.
Droga nie należała do łatwych, przedzieraliśmy się przez rowy i zasieki bobrowego królestwa, zwodnicze leśne dukty i podmokłe trzęsawiska. Drogi nie ułatwiał nam zerwany most ani prowizoryczna kładka na tamie.
Samo grodzisko zaś, czarowało jednako, tych co widzieli je po raz pierwszy, wtóry czy kolejny. Zamknięty pierścień starych wałów wciąż daje poczucie spokoju i bezpieczeństwa, toteż po skrzesaniu ognia odpoczęliśmy, przeschnęliśmy, posililiśmy się nieco i podbudowawszy morale ruszyliśmy w drogę powrotną, okrężną by minąć moczary, które wcześniej dały nam się we znaki.
Po zmroku wróciliśmy do Stawiszyna, który z daleka już oznajmił swoje położenie w ciemności biciem dzwonów. Była niedziela, trzeciego grudnia Roku Pańskiego 1217, pod nogami kruszyły się nam zwarzone pierwszym mrozem źdźbła, a na niebie wschodził księżyc w pełni, sprzymierzeniec łowców.
Wędrowali wówczas,
Jaktor
Bolesław
Rypnin
Marian
Dawid
Maciej
Lesław
Ja
i Lara - pies.
Żeremia bobrowe
Gończy polski, i Gończy Pańscy

Buszujący w trzcinie



Trakt wiodący na Grodziec



Nora borsuka lub lisa






Urban Horn :)







Resztki mostu




Długie cienie łowców



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz