sobota, 3 lutego 2018

Kołczany

W dzisiejszym wpisie przyszedł czas na podsumowanie dwóch różnych podejść do jednego tematu, w dodatku rozrzuconych w czasie.


Kołczany, bo jak wskazuje tytuł o nich będzie mowa, zawsze podobały mi się w futrzanym wykończeniu. I nie chodziło tu wyłącznie o kwestię estetyki, przemawiała za nimi też jakaś wywodząca się z pierwotnych instynktów logika, którą dopiero musiałem zweryfikować w praktyce.
 Baza źródłowa dotycząca wczesnego średniowiecza jest bardzo skromna, wręcz szczątkowa, nie znam żadnych przykładów znalezisk, i raptem parę przedstawienia w ikonografii.
Austria, 1200-1220
Z okresu późnego średniowiecza ilość materiału źródłowego jest znacznie większa, wliczając w to zachowane egzemplarze (choć z reguły wyłysiałe), bardzo ładne realizacje oparte na źródłach z epoki co jakiś czas opuszczają warsztat Sebastiana Śwista.


Swój pierwszy kołczan na bełty (bo tego już tytuł nie sugeruje) wykonałem na przełomie 2015/2016 roku. Materiałem bazowym była kora brzozowa i skóra z dzika w zimowej sukni. Korę pozyskałem z wypróchniałego pnia, wyczyściłem i uformowałem tubę owijając go sznurkiem, następnie wszyłem dno.  Później tubę obszyłem surową, ale dobrze oczyszczoną skórą. Na koniec cienką skórą obszyłem krawędź i doszyłem uchwyt.
Pierwsze wypady terenowe wystawiły kołczanowi bardzo dobrą ocenę. Sierść bardzo dobrze odprowadza wodę, nie doprowadzając do zamoknięcia klejenia lotek, ponadto "dzik" bardzo sprawnie przedziera się przez chaszcze, jeżyny i trzcinowiska.




Drugi projekt zakończyłem niedawno, tym razem postawiłem na kołczan z drewna lipowego, toteż wydrążyłem klocek, formując go w tubę, następnie na kołeczki i klej zamocowałem dno. Użyłem letniej skóry z warchlaka - ofiary wypadku. Niewątpliwym atutem tej skóry była niewielka grubość, wciąż jeszcze widoczne paski i ogólnie przyjemna maść. Minusem zaś był nieduży rozmiar, w związku z czym musiałem kombinować przy zakładaniu skóry na tubę. Zdecydowałem więc, że górną krawędź wykończę w stylu charakterystycznym dla późniejszych kołczanów z takim trójkątnym klinem, ale jak to mówią, tak krawiec kraje jak mu sukna staje.
Ciekawą obserwacją po weryfikacji terenowej był fakt, że pomimo iż kołczan z drewna i tak jest bardzo lekki, to w porównaniu z tym z kory brzozowej wydaje się znacznie cięższy. Poza tym działają tak samo.






 Muszę dorobić więcej bełtów, bo na ostatnich testach pogubiłem lub poniszczyłem większość i został mi tylko ten z powyższych zdjęć...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz