czwartek, 13 kwietnia 2017

Strug

  Dwa lub trzy lata temu mój brat kupił kuźnię, czy raczej, wyposażenie kuźni. Palenisko, kowadło, nadmuch, szczypce i resztkę koksu niewykorzystanego przez ostatniego kowala we wsi, gminie, może i powiecie. Dłuższy czas zbieraliśmy się z ustawieniem tego warsztatu, szukając mu miejsca pośród innych warsztatów w naszym rodzinnym gnieździe. W między czasie poznawaliśmy teorię i podpatrywaliśmy wirtualnych majstrów.
  Dopiero tej zimy poskładaliśmy całość do kupy, i jako wprawkę spróbowałem wykuć dość prosty strug, który upatrzyłem w jakiejś Historii kultury materialnej ( dysponuję kserówką, nieco rozproszoną i nie znalazłem trony tytułowej) a fizyczną inspirację podpatrzyłem u chłopaków pomorzaków podczas prac remontowych na Zawodziu.
  Jako materiał posłużył mi fragment sprężyny amortyzatora, która pękła mi kiedyś w drodze do pracy. Znawcy tematu wielką estymą darzą sprężyny od amortyzatorów, jako źródło zacnej jakości metalu.
 

  Po rozgrzaniu sprężyny wyprostowałem ją, odciąłem odpowiedni kawałek i obkułem go w pręt o kwadratowym przekroju. Następnie wyciągnąłem końcówki tym samym je zwężając, po czym wykułem ostrze o przekroju trójkąta równoramiennego. Starałem się od razu kuć na ostro, by końcowe ostrzenie było tylko szlifem wykańczającym, możliwym do wykonania kamiennymi osełkami. Na koniec wyprofilowałem strug w kształt litery U, i korzystając z faktu, że wciąż był gorący wypaliłem otwory w kawałku dębiny udartej z klocka. Na sam koniec ponownie podgrzałem strug i zahartowałem go w gorącym oleju, kiedy palenisko dogasało strug wystygł w popiele. Ostatnim etapem było ostruganie uchwytu i nabicie struga w wypalone wcześniej otwory.


Na koniec piosenka, mocno związana ze średniowieczem, trochę związana ze strugiem, i bardzo akuratna na wspomnienie pewnego Ostatniego Pesach
https://www.youtube.com/watch?v=T27WWoEc-hE&t=5s

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz